W jednym z dzisiejszych dzienników pojawiła się informacja, że Irlandia ma zamiar zmodyfikować tj. zaostrzyć sankcje karne za tzw. bluźnierstwo. Oczywiście w imię cywilizowanego świata do więzienia nikt już za to nie pójdzie, ale kary pieniężne w skrajnym przypadku dochodzą do kilkudziesięciu tysięcy euro. Regulacja ma mieć wymiar nowoczesny bowiem uwzględnia fakt, iż w Irlandii zamieszkują różne grupy religijne i wszystkie one mają znaleźć ochronę pod nowymi paragrafami. Pytanie jednak co zrobić z ateistami bo tych chyba bluźnierstwem obrazić nie można. Przyjmując jednak chwilową możliwość bluźnienia przeciwko ateistom to paradoksalnie sama ustawa jest już jedną z form popełnienia czynu.
Irlandczycy nie są w swoim pomyśle nowatorscy, bowiem za informacją podaną w artykule podobne regulacje mają Włosi, Hiszpanie, Austriacy, Finowie i Holendrzy. Dodać do nich można jeszcze Polskę i Niemcy, z tą małą różnicą, iż w Niemczech § 166 StGB jest sformułowany w taki sposób, iż obejmuje ochroną również ateistów, czego w Austrii czy w Polsce na przykład nie ma. Co ciekawe, w Polsce, Austrii i Niemczech za ‘herezję’ można pójść do więzienia.
Tak represyjne regulacje budzą zastanowienie szczególnie w przypadku krajów jednolitych i dość tradycyjnych religijnie jak na przykład Polska czy Austria. W tych państwach religia wydawało by się ma tak silną pozycję, iż nie potrzebuje silnych instrumentów ochrony przed agresją. W tym miejscu jednak warto pofantazjować i zasugerować, iż patrząc ze spiskowego punktu widzenia religie dominujące w danych państwach okopały się na wszelkie możliwe sposoby przed czymś, co było zawsze dla nich zabójcze tj. herezją we wszelkiej możliwej postaci. Teoria ma jednak poważny mankament, w państwach o złożonej strukturze religijnej jak Niemcy, czy Holandia spiskowy mechanizm nie ma logicznego uzasadnienia. Możliwe, że w tych krajach przepisy miały chronić spokój publiczny w wielonarodowościowym społeczeństwie.
Pisząc o regulacjach dotyczących ochrony przed bluźnierstwem, nie sposób nie odnieść się do możliwości ich stosowania, która w praktyce bardzo często jest wykluczona. Dzieje się to z prostego powodu, mianowicie w/w regulacje mocno ocierają się o pola wolności gwarantowane przez konstytucje. Sąd orzekając w takich sprawach nie tylko musi ustalić wyraźny zamiar obrażenia, ale musi też sprawdzić, czy obiektywna obraza nie ma okoliczności wyłączającej odpowiedzialność karną przykładowo w gwarancji wolności słowa, prasy, tworzenia etc. Mnogość przeszkód, które musi przejść wymiar sprawiedliwości, aby skazać heretyka sprawia, że przepisy z tej kategorii pozostają martwe bądź błędnie stosowane.
Pozostaje zatem na koniec jedno pytanie, czy wobec wyżej przedstawionych wątpliwości normy dotyczące ścigania herezji częstokroć z urzędu mają jakikolwiek sens? Czy można znaleźć współczesne uzasadnienie dla chociażby polskiej regulacji, która przewiduje surowszą karę za obrazę uczuć katolika lub protestanta niż nazwanie Iksińskiego intymną częścią ciała?