Sławoj Viadriner Sławoj Viadriner
155
BLOG

Narodowy test dysfunkcyjności

Sławoj Viadriner Sławoj Viadriner Polityka Obserwuj notkę 15

 

Dyskryminacja to takie wdzięczne słowo, co mieści w sobie wszystkie możliwe bolączki, strachy, parcia i niewygody. Wpisana w prawo pisanie i niepisane towarzyszy współczesnemu demokracie na każdym korku, a walka z nią niejednemu nadała sens życia. Zmagania z przejawami dyskryminacji to jeden ze słusznych sztandarów społeczeństwa demokratycznego bowiem społeczeństwo takie w swoim credo wpisane ma miedzy innymi że każdy człowiek powinien być tak samo traktowany jak inny. Myśl piękna, ale jak powiedział kiedyś Leszek Kołakowski nie ma takiej zasady, której źle nie można by użyć. 

Szkoła to chyba pierwsze i jedyne miejsce w którym ludzie pochodzący z tak różnych środowisk skupieni są w jednym czasie i przestrzeni i zmuszeni do współżycia przez kilkanaście lat. To spotkanie bogatego Jana z biednym Adasiem, to spotkanie ładnej Małgosi i brzydkiej Eli, to także spotkanie głupiego Andrzejka z pilną Zuzą. Tych spotkań można by mnożyć w nieskończoność, a każde z nich przedstawia tak naprawdę realny problem, który stoi przed szkołą i społeczeństwem- w jaki sposób potraktować tak różnych uczniów równo i żeby to równanie nie miało charakteru „równania w dół”? 

Na nierówności materialne wymyślono obowiązek noszenia mundurków, które przykrywałyby znaki towarowe znanych i szanowanych marek. Mundurek mógłby być też lekiem na problem nierówności urody, gdyż przynajmniej w założeniu jak mundurek byłby nijaki to każde dziecko wyglądałoby w nim nijak. Mundurek jak mundurek-  mało nowatorskie, proste i toporne rozwiązanie problemu bez przejawu chociażby najmniejszej nuty finezji. O wiele bardziej wysublimowanym i odkrywczym działaniem jest ubranie najmłodszych (także i tych trochę starszych) we wszelkiego rodzaju dysfunkcje poznawcze. Dysleksja, dysgrafia, dysortografia ostatnio nawet ‘modna’ dyskalkulia nie są pojedynczymi przypadkami dzieci z poważnymi zaburzeniami rozwojowymi, lecz czymś co w społeczeństwie informacyjnym (sic!) okazuje się być zupełnie powszechne. Normalność tych mankamentów poznawczych nie budzi już żadnej troski i zdziwienia. Nikła jest zatem tendencja do leczenia takich zaburzeń, które odpowiednio wyeksponowane mogą być powodem dumy. Einstein ponoć był dyslektykiem i dysgrafem, Andersen podobnie. Mając którąś z powyższych aberracji można zatem daleko zajść, zwłaszcza że szkoła bardzo pomaga tym wybitnym jednostkom często stosując wobec nich taryfę ulgową aby się nie przemęczały i nie narażały na niepotrzebny stres. Czekam zatem na kolejne odkrycia (o ile ich już nie ogłoszono) dysdatii- osób z trudnościami przyswajania dat historii, dyskartografii- osób nie potrafiących wskazać na mapie gdzie leży Polska, dyslinguii- biedak, który ma kłopoty z nauczeniem się języka obcego. W ramach wyrównywania szans powinno się zatem zrobić narodowy test dysfunkcji i przebadać Polaków pod kątem wyżej wymienionych niedomagań. Mogło by się okazać, że wielu rodaków cierpi z tego powodu na jakąś formę dyskryminacji ?! Można zatem sobie wyobrazić, że pewna urzędniczka od lat cierpi na dysleksję, a przez to nie mieści się w terminowym odpowiadaniu na pisma petentów, co w efekcie powoduje w niej stany stresowe i zaniżenie samooceny. Wystarczyło by wtedy wprowadzić kilka nowelizacji i wydłużyć dyslektykom terminy o 7 dni.

Szaleniec mógłby cicho zaproponować aby osoby z dysfunkcjami może jakoś inaczej uczyć, może zamiast szykować ich na lekarzy, urzędników, prawników, nauczycieli, ekonomistów lepiej nauczyć ich stolarki, mechaniki samochodowej lub innej rzemieślniczej umiejętności, przy której konieczność szybkiego czytania czy skomplikowanego liczenia nie byłaby wymagana? No, chyba że jest też coś takiego jak dysmanualia eliminująca osobę z czynności przykręcania śruby, czy heblowania drewna.

Powyższa propozycja jest oczywiście demokratyczną fantastyką, bowiem nabija się wprost na szpikulec absolutnego zakazu dyskryminacji ze względu na cokolwiek. Nazwanie zatem dyslektyka matołem nie tylko będzie nierównym traktowaniem lecz również zachowaniem nietolerancyjnym i antydemokratycznym. W myśl zasady równych tratować równo nierównych…. też równo.

Uwaga wyprzedzająca: jestem Polakiem, mieszkam w Polsce, lubię Polskę, Polska mnie wykształciła i dała pracę. Proszę zatem o darowanie sobie uwag natrętnie celowanych tylko i wyłącznie w mój nick.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka